Tak więc kto myśli, że stoi, niech uważa, aby nie upadł. – świadectwo

 

Dziś chciałbym się z wami podzielić tym co wydarzyło się w moim życiu od początku tego roku do dnia dzisiejszego. Na początku roku miałem jedną z tych modlitw, której nigdy się nie zapomina. Modlitwę na, której wiesz, że osobiście spotkałeś się z Panem w sposób, który przemienia cię od wewnątrz. Kluczowe słowa z tej modlitwy to słowa Jezusa: I ja cię nie potępiam..

Ogólnie pierwsze miesiące roku były dla mnie miesiącami gdzie bardzo dużo czasu spędzałem na modlitwie. Słyszałem bardzo dużo rzeczy od Pana, wypowiadałem i pisałem więcej proroczych słów przez te parę miesięcy niż przez całe moje życie z Panem. Jednym z kluczowych proroctw było proroctwo o powodzi pod koniec wiosny, które wypełniło się w powodziach błyskawicznych w naszym regionie. Jednak proroctwo to dotyczyło również duchowej powodzi, która miała nadejść. Zwierzchności, które miały odciągać ludzi od Boga i kierować w stronę świata. Kolejnym słowem proroczym było słowo o tym, że czas bycia letnim się skończył i albo będziemy gorący albo staniemy się zimni, światowi. Oczywiście wydawało mi się, że to słowo dotyczy wszystkich tylko nie mnie.  

Od marca zacząłem zgłębiać temat świętości i uświęcenia. Doszedłem do wniosku, że jeśli będę bardziej święty(cokolwiek to znaczy) to Bóg będzie mnie bardziej używać. Będę widział cuda, uzdrowienia itd. Pewnego dnia powiedziałem Bogu: Panie poradziłem sobie już z tak wieloma rzeczami, porzuciłem tak wiele światowych rzeczy, nawet odinstalowałem Facebooka dla ciebie;). Teraz jestem na tyle święty, żebyś mógł mnie używać. Zyskałem tyle pewności siebie, że praktycznie na każdym spotkaniu miałem dla kogoś jakieś słowo, które w moim mniemaniu było słowem od Boga.

Wydawało się, że wszystko idzie bardzo dobrze, relacja z Bogiem jest, służba prorocza jest. Poranne modlitwy są. Większych problemów zdrowotnych nie ma, finansowo ok., rodzinka wspaniała. Czego chcieć więcej. Ogólnie brak problemów. Pełnia Błogosławieństwa. Nic złego wydarzyć się nie może. Duchowa powódź mi nie grozi, demony pod stopami…

Przyszły wakacje. Można trochę zluzować. Kończymy poranne modlitwy jestem już zmęczony porannym wstawaniem. Zresztą i tak mało się dzieje na tych modlitwach. Czytanie Biblii – może jutro. Wieczorem może lepiej obejrzeć jakiś film na netfixie niż znowu czytać jakąś książkę. Duchowa Powódź… Pod koniec lipca zmuszam się, żeby czytać Biblię. Otwieram, czytam jeden werset, zamykam. Ogólnie lipa, nie mam pragnienia spotkania się z Bogiem, nie chce mi się. Można robić inne rzeczy. Staje się zimny, pochłonięty przez świat. Wyrzuty sumienia wchodzą mocno – sprzeniewierzyłem łaskę… taki „nie święty”.

Można pozostać zimnym, pochłoniętym przez świat. Spróbowałem, ale pozostaje ta pustka, której świat wypełnić nie może. Tęsknota za Jezusem, Królem wszechświata.

Trzeba wrócić… jak syn marnotrawny, jak Świecik, który przyjął inne paliwo. Trzeba wrócić… ale gdzie? Pod Krzyż. Przypomina mi się modlitwa z początku roku gdzie Jezus mówi: I ja cię nie potępiam. Widzę Ojca z przypowieści o synu marnotrawnym, który biegnie w moją stronę uśmiechnięty i mówi czekałem na ciebie aż wrócisz. Moja żona przesyła mi piosenkę, której słowa brzmią: „Prawie odpuściłam. Byłam na skraju przełomu. Ale nie mogłam go zobaczyć. Diabeł naprawdę mnie miał, ale Jezus przyszedł i mnie złapał. Trzymał mnie blisko, żebym nie odpuściła. Boże miłosierdzie trzymało mnie, żebym nie odpuściła. więc jestem tu dzisiaj, bo Bóg mnie potrzymał. Dzisiaj żyje tylko dzięki Jego łasce. On mnie potrzymał. Bóg mnie potrzymał. Boże Miłosierdzie mnie potrzymało, więc nie odpuściłam”

Dziś żyję tylko dzięki jego łasce. On mnie podtrzymał. Bóg jest wierny i dobry. Jego krew oczyszcza nas z wszelkiego grzechu a jego miłosierdzie trwa na wieki. On nigdy nas nie opuści i zawsze jest blisko. On nigdy się od nas nie odwraca. Bóg nigdy nie jest zły i nie czeka na wymierzenie nam kary ale czeka na powrót swoich dzieci by ci powiedzieć: Czekałem na ciebie”.

Wstanę więc i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i względem ciebie; I nie jestem już godny nazywać się twoim synem. Zrób ze mnie jednego ze swoich najemników. Wtedy wstał i poszedł do swego ojca. A gdy był jeszcze daleko, zobaczył go jego ojciec i użalił się nad nim, a podbiegłszy, rzucił mu się na szyję i ucałował go. I powiedział do niego syn: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przed tobą; nie jestem już godny nazywać się twoim synem. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: Przynieście najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i obuwie na nogi. Przyprowadźcie tłuste cielę i zabijcie; jedzmy i radujmy się. Łk 15,18-23

Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. Bo zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci. Rz 8,1-2

W nim mamy odkupienie przez krew jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego, Ef 1,7

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Księga Wyjścia – Rozdział 7

Podstawy w pigułce - odkupienie, zbawienie, usprawiedliwienie, nowe narodzenie, nowe stworzenie

Księga Wyjścia – Rozdział 12 cz.II